Podróże Literackie-Między niebem a Lou

Autor :Lorraine Fouchet,
Tytuł : "Między niebem a Lou" ,
Wydawnictwo : Media Rodzina,
Rok : 2017. 



P
rzychodzi moment w życiu,który weryfikuje wszystko. Nadchodzi niespodziewanie, bez uprzedzenia. Nie pyta o naszą zgodę. Współcześnie staramy się unikać myślenia o nieuniknionym, a słynne zdanie księdza Jana Twardowskiego- " Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą"(..) - spychamy w najgłębsze zakamarki naszego umysłu. Tak jest bezpieczniej. Łatwiej. Śmierć  i jej taniec- dla tych, którzy pozostają- zamyka pewien etap egzystencji ludzkiej.  Czy wszystko kończy się dla nas wraz z nadejściem śmierci bliskiej osoby? Może to dopiero początek? Szansa na nowe? Docenienie otaczającej nas rzeczywistości? Prawda jest taka, że trudno wyobrazić sobie istnienie bez drugiej połówki, osoby, która dzieliła z nami plany, marzenia, troski. Z ogromnym wyczuciem na wymienione wyżej-trudne kwestie-stara się odpowiedzieć Lorraine Fouchet.  

Jo i Lou są kochającym się małżeństwem, które swoje losy zdecydowało złączyć z bretońską Wyspą Griox. Sielankowe miejsce raj, gdzie czas płynie wolniej, a ludzie są dla siebie wsparciem. Idyllę związku przerywa śmierć Lou. Życie głównego bohatera i jego rodziny w obliczu tragicznego zdarzenia ulegnie zmianie. Natomiast sama Lou pozostawia mężowi misję do wypełnienia....

Proces godzenia się z zaistniałą sytuacją wysuwa się ma pierwszy plan w tej życiowej opowieści. Spektrum przeżyć i stanów emocjonalnych jednostki po stracie jest niewyobrażalne. Twórcy zdają sobie sprawę,że natura ludzka kryje wiele sekretów. Pisarze, którzy kreują dorobek kultury francuskiej-to mistrzowie obserwacji otaczającego nas świata i emocji, które są jedną ze składowych budujących byt ludzki. Niedoścignionym wzorem jest tu „Delikatność" Foenkinosa, gdzie każda emocja jest odmalowana z pietyzmem ,szacunkiem dla wrażliwości, która drzemie w jednostce- niczym uśpiony wulkan, w sytuacjach kształtujących nas od nowa, zmuszeni zostajemy do zmierzenia się z bólem i niezgodą na ulotność chwili, którą jest życie. Podobnie jest w kazusie prozy Fouchet . Zostaje tu zwrócona uwaga na jeszcze  jedną kwestię. Mianowicie- jak utrata wpływa na bliskich. Widać tu podejście holistyczne do spraw najistotniejszych.Tego pierwiastka brak u twórcy Delikatności,która nazywana jest-w moim osobistym rankingu-Małym Kompendium Uczuć. 

Zahaczamy o jeszcze jeden motyw, który bardzo chętnie eksplorowany jest przez literaturę. Warto poddać go głębszej analizie. Ludzie, którzy nas otaczają od wczesnych lat naznaczają całe późniejsze życie. Kształtują je. Nawet, kiedy już ich nie ma obok nas- wciąż są obecni. Żyją w nas. Tym, kim jesteśmy w danym momencie życia zawdzięczamy ludziom, którzy byli jego częścią. Nie da się od tego uciec i zapomnieć.Zostajemy naznaczeni. Ich głos- podobnie jak- dźwięki kryjące się głęboko w morskiej muszli- przenika i powoduje metamorfozę każdego aspektu życia. 



Wyspa Groix i jej mieszkańcy zauroczyli mnie. Jej obraz towarzyszy Czytelnikowi. Działa na zmysły i wyobraźnię. Poznajemy codzienne, spokojne życie, gdzie najważniejsza jest wspólnota,zrozumienie,wsparcie. Zostaje nam przedstawiony katalog aksjologiczny, o którym wielu zapomina-w wyniku wszechobecnej ,brutalnej walki prowadzonej w życiu zawodowym. Wyspa wydaje się fatamorganą, iluzją. To w niej tkwi urok i moc. W opozycji do wspomnianej sielskości odkrywamy prawdę. Wyczuwalna jest zadra. Rozdarcie, chęć oderwania od korzeni, miejsca, w którym było dane doświadczyć wzlotów i upadków, które są nieodłącznym elementem egzystencji. Powieść to hołd dla wartości więzi, za którymi tęsknimy, których łakniemy. Poddajemy się jej z ochotą. Piękno i uniwersalność treści to cechy rozpoznawcze "Między niebem a Lou". Dotyka do głębi, nie boi się wstrząsnąć odbiorcą. Zwraca uwagę, że każdy dąży do szczęścia, Człowiek to istota, która dokonuje autonomicznych wyborów, ma prawo popełniać błędy szukając prawdy o sobie. Po chwilach mroku- zawsze przyjdzie światło, które da  nadzieję. Upomina też , aby cieszyć się każdą nawet najdrobniejszą chwilą szczęścia, bo nic nie jest dane na zawsze. 

Nie ulega wątpliwości, że opowieść jest historią rodzinną. Jej dzieje są naznaczone momentami piękna i chwil próby. Możemy w zapisie jej dziejów- odnaleźć cząstkę rzeczywistości, którą znamy. Słowa składają się na portret relacji międzyludzkich. Niesnaski piętrzące się latami, dramaty, przeplatane szczyptą szczęścia, jednak nie wszystko ma u Fouchet dwa odcienie. Życie nie jest czarne, bądź białe. Zawsze istnieje kilka barw, a decyzje aktorów, którzy grają główne role są podyktowane sekretami przeszłości. Można  wysnuć wniosek, że w pozornie prostej historii kryje się prawda , o której warto pamiętać. Doświadczenia i przeżycia, o których pragniemy zapomnieć stają się niewidzialnymi towarzyszami podróży.  Zamknięte na klucz czekają na swój  czas.  Determinują całe życie. Każda chwila strachu, lęku, zapisuje się w świadomości. 

"Między niebem a Lou" czerpie ze skarbca europejskiej kultury pełnymi garściami. W rezultacie otrzymujemy nietuzinkową opowieść obyczajową, która przypomina o uniwersalnych prawdach. Niepostrzeżenie wdziera się i pozostaje w myślach na dłużej. Kawałek, po kawałku kradnie serce. Zmusza do dłuższej refleksji, do spojrzenia i zmierzenia się z trawiącymi nas problemami. 



Tęsknota miesza się tu z ciepłem i nadzieją na lepsze dni. Oswajane są tematy trudne. W samym centrum-człowiek i jego emocje. Dylematy i rozdarcie. W obliczu tragedii i codzienności,z którą trzeba się zmierzyć. Literatura francuska-po raz kolejny- zaskakuje mnie swoją szczerością i prawdziwością. Polecam Wam wyprawę na bretońską wyspę. Ta opowieść jest właśnie o niej. Historia Jo daje ukojenie, otula. Staje się poematem, który ilustruje pajęczynę, labirynt ludzkich uczuć. Obok niej nie da się przejść obojętnie.

Komentarze

Popularne posty